16 stycznia, 2018

Filozofia Kaizen - małymi krokami do celu

Zdarza Ci się, że doskonale wiesz co należy zrobić, powiedzieć, jak się zachować, a kiedy przychodzi co do czego robisz wszystko inaczej niż nakazuje logika lub w ogóle nie podejmujesz działania?

A może zastanawiasz się czasem dlaczego tak trudno jest Ci zrealizować starannie zaplanowany przez siebie cel? Niby wszystko jest jest z nim OK - wiesz, co potrzebujesz zrobić, ba nawet tego chcesz i jesteś przekonany/a, że Twój plan jest słuszny, a mimo tego mijają kolejne dni, a Ty nic nie robisz…

Gnębi Cię z tego powodu poczucie winy? Masz żal i pretensje do siebie, że jesteś słaby/a, leniwy/a, za mało przebojowy/a? Przestań się obwiniać. To prawdopodobnie nie jest Twoja wina. Ale uwaga! Choć być może za chwilę ukoisz swoje wyrzuty sumienia, od razu zaznaczam, że ten tekst nie ma na celu usprawiedliwić braku Twojej skuteczności, a raczej przygotować Cię na nowy sposób działania.

O co zatem chodzi? O nasz mózg, którego reakcje w dużej mierze pozostają poza naszą świadomą kontrolą. Nie wiem, czy pamiętasz z lekcji biologii, że mózg człowieka składa się z trzech struktur (niekiedy nazywanych trzema mózgami), które powstawały w kolejnych etapach ewolucji.

Najstarsza struktura - pień mózgu  - zwana jest mózgiem gadzim i rzeczywiście budową i funkcjami zbliżona jest do mózgu aligatora. Jej zasadniczą funkcją jest utrzymanie organizmu przy życiu. Dzięki niemu oddychamy, budzimy się i zasypiamy, regulujemy ciśnienie krwi, odczuwamy głód i pragnienie. A więc robimy czynności z poziomu absolutnie pozbawionego naszej kontroli i woli. Co więcej ponieważ ta część mózgu kontroluje biologiczne czynności organizmu, jest bardzo niechętna wszelkim wysiłkom, które bojkotuje zmęczeniem organizmu, sennością, bólem głowy, brzucha, brakiem koncentracji, itd. Dlatego np. kiedy zaczynamy naszą przygodę z bieganiem i ćwiczeniami organizm bardzo szybko się męczy i zachodzą w nim reakcje, które skłaniają nas do zaprzestania wysiłku. Żeby jeszcze lepiej oddać naturę mózgu gadziego dodam przykład o topieniu ratownika, który próbuje ratować tonącego - instynkt przeżycia jest tak silny, że człowiek zupełnie bezmyślnie chcąc za wszelką cenę ratować siebie, występuje przeciwko innym. Oto i pierwszy nasz sabotażysta.

Dalej jest jeszcze ciekawiej, bo druga struktura to mózg ssaczy (składający się z układu limbicznego)  z całym arsenałem emocji oraz zdolnością uczenia się i zapamiętywania. W tej strukturze zakodowana jest również nasza motywacja wewnętrzna, czyli zdolność do podejmowania aktywności bez wykorzystywania bodźców zewnętrznych (nagród lub kar). Jak nazwa wskazuje reakcje tej części mózgu charakterystyczne są dla wszystkich ssaków i opierają się również na reakcjach instynktownych, czyli pozostających w dużej mierze poza świadomością. To właście ta część mózgu jest odpowiedzialna za reakcje „uciekaj lub walcz” chroniąc nasze życie w obliczu zagrożenia. Ludzie stosują tę strategię, kiedy emocje przesłaniają im prawdziwy obraz sytuacji. Stąd biorą się konflikty, nieporozumienia, wycofanie z życia społecznego. Szczególnie destrukcyjne potrafią tu być lęk i złość. I to jest nasz drugi sabotażysta.

Trzecia struktura, to kora mózgowa która jako jedyna całkowicie pozostaje w kręgu działań świadomych. To obszar występujący tylko u człowieka, który odpowiada za myślenie logiczne i  abstrakcyjne, rozwiązywanie problemów, etc. To właśnie z tego poziomu planujemy działania i tworzymy strategie, które dostosowujemy do swoich możliwości intelektualnych i predyspozycji. Niestety, kiedy przekazujemy je do naszego „wewnętrznego działu realizacji” zaczyna się bojkot, bardzo podobny do tego, z którym często mierzymy się w pracy.

Pojawia się panika - ale jak to, nie damy rady, to za trudne, nie mamy teraz czasu, zasobów, możliwości i projekt tonie zalany falą negatywnych reakcji.

Oczywiście w naszym organizmie proces może przebiegać bardziej łagodnie i podstępnie:

„Pobiegać? Dzisiaj? To nie najlepszy moment bo: jest za zimno/gorąco, pada deszcz/śnieg, jestem taki/a zmęczony/a po ciężkim dniu w pracy, poleżę dziś na kanapie….” tra la la…

„Dieta?  - od jutra, bo dziś się tak stresowałem/am, że muszę sobie teraz wynagrodzić smacznym posiłkiem, bo imieniny koleżanki i ciasto, bo romantyczna kolacja…” Tra la la…

„Rzucić palenie? - jak tylko skończę paczkę, trudny projekt, zmienię otoczenie, jak się do tego psychicznie przygotuję, po karnawale….” Tra la la…

Coś Ci to przypomina?

OK, zatem wiemy, że to nie nasza wina, że nam nie wychodzi. Ufff! I, o ile odpowiada Ci zachowywanie się jak gad lub ssak, możesz na tym poprzestać. Ale jeśli wolisz nadal być człowiekiem, to czas przejść do działania. Co zatem robić? Ano, oszukać mózg. Wiem, że oszustwo nie brzmi dobrze, ale w tym wypadku to jedyna rada. Trzeba go podejść jak śpiącego niedźwiedzia - na paluszkach.

To jest właśnie metoda małych kroczków, która polega na tym, by nie wzbudzać instynktownych reakcji organizmu. Kiedy np. zależy nam na tym by zacząć regularnie uprawiać sport, zacznijmy od krótkich i mało absorbujących ćwiczeń i z każdym kolejnym treningiem zwiększajmy je odrobinę. W ten sposób oszukamy mózg gadzi, który mógłby zdecydowanie oporować przeciw dużemu wysiłkowi. Kiedy zrobimy to powolutku, małymi krokami, niczego nie zauważy.

Jeśli chcemy oszukać nasz mózg ssaczy, dobrze jest uświadomić sobie, jakie emocje stoją za sabotowaniem naszych wysiłków. Kiedy jest to lęk, dobrze ujarzmiać go mało znaczącymi działaniami. Weźmy przykład wystąpień publicznych - jeśli się tego boimy, nie zmuszajmy się, by od razu stanąć przed licznym audytorium w wielkiej sali konferencyjnej. Pierwszym krokiem może być wygłaszanie swoich mów w zaciszu własnego domu dla samego siebie ale na głos. Nie rób jednak tego przed lustrem, bo niepotrzebnie będziesz koncentrował się na swoim wyglądzie, mimice - mówiąc do lustra wielce prawdopodobne, że od razu zaczniesz przemawiać do najbardziej krytycznego audytorium, a my tu zaczynamy od rzeczy łatwych, pamiętaj o tym 🙂

Kolejnym krokiem może być występowanie przed jedną zaufaną i życzliwą Ci osobą, potem w gronie dwóch-trzech znajomych. I pamiętaj każdy krok wykonuj do momentu, kiedy nie będzie wywoływał u Ciebie żadnych negatywnych emocji.

Na koniec weźmy może dietkę -  tu opór może być z dwóch stron. Mózg gadzi będzie panikował, że padnie z głodu i będzie Ci wysyłał impulsy do jedzenia. A mózg emocjonalny znajdzie wiele wymówek, by przełożyć ten temat na później. Jak więc z tym sobie poradzić. Na początek możesz zostawić na talerzu odrobinę niedojedzonego dania. Potem możesz nałożyć sobie mniejszą porcję i znowu trochę zostawić. Możesz nieznacznie ograniczyć słodycze lub raz dziennie wprowadzić dietetyczną potrawę. Kiedy ten etap nie będzie już dla Ciebie wyzwaniem, wykonaj kolejny krok. Tylko pomału, by się mózg nie połapał 😀

Mam nadzieję, że wiesz już czym jest metoda Kaizen i że Cię do niej przekonałam. Wierz mi, uczciwość jest na samym szczycie mojej hierarchii wartości a metoda małych kroków jest jedynym wyjątkiem, gdy w zgodzie ze sobą pozwalam sobie na małe oszustwa. Tobie też je polecam.

Jeśli chcesz rzucić palenie, skończ dziś papierosa, którego spaliłeś jedynie do połowy 🙂

menu-circlecross-circle