5 kwietnia, 2018

Nie wypalaj swoich pracowników!

Do kolegów menedżerów!

W ubiegłym tygodniu skończyłam pisać książkę  o profilaktyce wypalenia zawodowego. Jej główne przesłanie jest takie, że mamy wpływ na to, czy ulegniemy wypaleniu zawodowemu, czy też nie. Przy odrobinie determinacji i silnej woli jesteśmy w stanie stawić opór różnym czynnikom, które osłabiają naszą satysfakcję z pracy, bez względu na to, czy oddziaływują one na nas z zewnątrz, czy też wynikają z naszych osobistych postaw i charakteru. To pocieszające, bo daje nam poczucie kontroli nad każdą sytuacją. Ale jednocześnie smutne jest to, że wielu z tych sytuacji można by uniknąć, poprawiając chociażby kompetencje menedżerskie bezpośrednich  przełożonych. 

Moim zdaniem w firmach zbyt duży nacisk kładzie się na ostateczny efekt pracy, a za mało na tworzenie przyjaznego środowiska, w którym ta praca jest wykonywana. Sama przez lata pracowałam w biznesie i mam świadomość, że dzieje się tak dlatego, że nad kierownikami są dyrektorzy a nad nimi prezesi i każdy ciśnie każdego, bo w ostatecznym rozrachunku liczy się wynik. Dlaczego jednak wolimy wierzyć, że będzie on lepszy, jeśli dorzuci się do niego łyżkę przymusu i żelaznej dyscypliny? Czemu nikt nie chce uwierzyć, że ludzie obdarzeni zaufaniem, wspierani życzliwą pochwałą i karmieni marchewkami byliby lepszymi i wydajniejszymi pracownikami? Czy nie za często działamy pod wpływem nadmiernego stresu, za którym kryje się lęk przed porażką i paląca potrzeba, by jej zapobiec? Czy taka postawa daje nam przestrzeń do budowania przyjaznej atmosfery i zaangażowania? Raczej nie…

W efekcie, jako czynniki zewnętrzne przyczyniające się do wypalenia zawodowego, ludzie często wymieniają: 

  • szefa, którego się boją, bo jest nieprzystępny, niezaangażowany, sfrustrowany, agresywny, 
  • niejasny zakres obowiązków, 
  • brak pochwał, 
  • ignorowanie przez przełożonego, 
  • brak zainteresowania pracownikiem, 
  • reagowanie tylko w czasie kryzysu, nigdy kiedy jest dobrze (koncentracja na brakach, a nie na sukcesach), 
  • motywację negatywną, 
  • nagrody nieadekwatne do czasu i aktualnie wykonywanej pracy, 
  • nierealne wymagania, 
  • przeciążenie pracą, 
  • wrzutki na ostatnią chwilę… 

Pomocny może się okazać coaching menedżerski

Oczywiście są sposoby jak nauczyć ludzi, by radzili sobie te tego typu przeciwnościami, ale czy nie prościej byłoby podnieść na wyższy poziom kompetencje menedżerów w obszarze zarządzania ludźmi?

Patrick Lencioni, mój ulubiony pisarz książek biznesowych, odwołuje się do prostych mechanizmów komunikacji międzyludzkiej, które nastawione są na zapewnieniu drugiej strony o swoich pozytywnych intencjach, chęci pomocy i szczerym zainteresowaniu. Lencioni udowadnia, że można sprzedawać w przyjacielskiej atmosferze, że tak samo można z zaufaniem zarządzać ludźmi i zarabiać grube pieniądze.  

A gdyby tak od dzisiaj do kanonu kompetencji menedżerskich dorzucić:

  1. Szczere zainteresowanie pracownikami jako ludźmi - znalezienie czasu na wspólną kawę, czy posiłek
  2. Dostrzeganie i docenianie ich wysiłku, nawet jeśli nie zawsze przekłada się on na duże efekty
  3. Częste udzielanie feedbacku pozytywnego
  4. Nagradzanie dobrym słowem
  5. Pytanie swoich ludzi o zdanie
  6. Słuchanie, co mają do powiedzenia 
  7. Angażowanie ich, by sami szukali rozwiązań
  8. Zaufanie ich umiejętnościom i motywacji wewnętrznej
  9. Pozwalanie im na swobodę w sposobie dojścia do rozwiązania (jeśli nie ma sztywnych procedur)
  10. Nie karanie za błędy, a jedynie wspólne wyciąganie lekcji
  11. Okazywanie im sympatii i życzliwości
  12. Stwarzanie środowiska pracy, do którego chce się przychodzić.

Wiem, że pewnie nie masz wpływu na to, jakiego Ty masz szefa, ale jeśli sam piastujesz stanowisko menedżerskie możesz stworzyć pozytywne warunki pracy dla swojego zespołu. Od tego jakim będziesz przełożonym zależy, czy Twoi podwładni będą lubili swoją pracę, czy też nie. A to wprost przełoży się na ich zaangażowanie, a w efekcie na wyniki finansowe firmy. U dobrego szefa ludzie mniej chorują, rzadziej zmieniają pracę i z większą determinacją dążą do osiągania celów. Może zatem warto zejść ze swojego wysokiego stołka i stanąć ramię w ramię ze swoimi pracownikami? Oni to docenią i się odwdzięczą.  

Nie wypalaj swoich ludzi, bądź raczej gaśnicą dla ich newralgicznych punktów zapalnych. I bez Ciebie mają ich sporo 🙂

Jeśli chcesz poprawić swoje kompetencje w tym obszarze zapraszam Cię na coaching menedżerski.

Przeczytaj także - zapobieganie wypaleniu zawodowemu

menu-circlecross-circle